W kraju, w którym niemal raz w miesiącu rozbija się limuzynę wartą życie dziecka. Bez względu na sympatie polityczne, logicznie myślącemu człowiekowi, powinno to wzbudzić niesmak.

Na stronie internetowej siepomaga.pl, zorganizowana jest zbiórka dla Alana Wróblewskiego. Na chwile obecną z potrzebnych niemal 1 140 000 złotych, uzbierane jest 193 262 zł (16,95%). Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czują rodzice. Wdzięczność? Pewnie tak, prawie 200 000 zł oddane z dobroci serca obcych ludzi na operację serca ich synka muszą budzić wdzięczność. Przerażenie i strach? Oczywiście! To zaledwie niecałe 17% procent potrzebnej kwoty.

Ile razy dziennie sprawdzalibyście postępy zbiórki? Co godzinę? Co 10 min? Czas nieubłaganie umyka z każdą sekundą, a do finału jeszcze tak wiele. Patrzysz na swoje dziecko, dziękujesz Bogu, że masz tego malucha przy sobie, a jednocześnie drżysz ze strachu jak długo dane Ci będzie spędzać z nim czas.

Gdybyśmy podzielili potrzebną sumę, przez liczbę mieszkańców powiatu, to życie tego dziecka, dla każdego z nas warte jest przysłowiową paczkę papierosów. Wystarczy, że dziś odmówisz sobie papierosów, czekolady czy innej przyjemności i wpłacisz te 16 zł, a jeszcze w tym tygodniu ktoś może wygrać walkę o życie.

Jest w naszym narodzie umiejętność zjednoczenia się, nie chodzi tylko o historyczne tematy. Bo chociażby WOŚP, jest przykładem jak wiele jest w nas dobroci, chęci pomocy i zmiany tego, co nieuchronne.

Jestem wściekły na swoje państwo, że mimo opłacania składek, ktoś musi prosić mnie o pieniądze na swoje dziecko. Nigdy tego nie zrozumiem, ale to sprawa drugoplanowa, teraz trzeba temu dziecku uratować życie.

Pomaganie jest fajne, czujemy się lepsi i nie czujemy się sami. Pomaganie jest fajne, bo możesz zrobić dobry uczynek, a dobro zawsze wraca do ludzi. Ja już wpłaciłem, a Ty? Wracaj do zdrowia Alan, trzymam kciuki!

(lp) / fot. www.siepomaga.pl/alan