czwartek 28.03.2024

Imieniny: Anieli Jana

Wyszukiwarka artykułów


Polecane wideo TVi ROLAND

wideo wiadomosci

kamera online

lokalne ogłoszenia

dyzury aptek

google news obserwuj

RAZEM_2024_PC


 

 


 

 


 
 

 


Średzianie w podróży dookoła świata. Pożegnanie z Atlantykiem.

Skomentuj



Pierwsze dni z Madery kursem na cieśninę Gibraltar można by określić terminem – nudy. Trzy pierwsze dni idealnej, z punktu widzenia żeglarza, pogody.



Płyniemy lewym halsem wprost na gardło do Europy. Potem dwa dni trudniejsze. Siny przeciwny wiatr z byle Jaką falą powodował dryf w stronę Afryki. A to oznacza konieczność dodatkowego halsu na północ i dobę w plecy. Ale się znów odmieniło. Tyle, że nie tak jak chcieliśmy, wedle doktryny – chcesz rozśmieszyć bogów, to powiedz głośno o swoich planach.

Przy wejściu do szyjki cieśniny spadła mgła. Na dodatek znów wysiadł autopilot. Wywala bezpieczniki i nic nie można poradzić o 4 rano na oceanie. Radar na szczęście pozwala unikać innych statków. Jesteśmy pod brzegiem marokańskim, więc rybacy wykonują karkołomne manewry. Koniec z przysypianiem zmiennika. Wszystkie dwie pary oczu na pokład i słuchać, bo g... widać.

Wreszcie po 7 godzinach mokrych pleców słoneczko się wypchało nad złogami pary wodnej. Wiatr spychał mgłę do brzegu, a potem i nas. Silny wschodni lewanter dokuczał nam przez następne 42 godziny. Nierzadko przekraczał ponad 45 wezłów. Atlantyk jak pijany wujek chciał nas na koniec ucałować i wygłosić historię o leśnych dziadkach. Albo to morze śródziemne zapierało się – nie, nie, tych panów nie obsługujemy... Ciekawe dlaczego? Ale tam.. My że żeglarze. Nie będziemy się prosić. Nie chcą dobrowolnie, to weźmiemy siłą. Jak ruskie. 

Po dwóch dobach halsowania po cieśninie stajemy pod hiszpańska Lineą Conception. Za nami jak zwykle w tym miejscu lawirowanie na rucie pomiędzy ogromnymi statkami. Dla nich jacht taki jak nasz nie istnieje. Przejechałby po nas jak po kupie śmieci. 

Jest 6 rano, więc bez sensu szukać miejsca w marinie skoro i tak pójdziemy spać po 48 godzinach nawigowania. Stajemy na kotwicowisku na Ankrze. Płytko, ale jesteśmy osłonięci. Rozbudowało się towarzystwo od ostatniego naszego pobytu. Drink za uratowanie życia i drugi na szybki sen, a trzeci za upadek pisa i za ten ostatni toast powtórka.

Kilka godzin odpoczynku dało energię do zwiedzania. Przygotowujemy ponton, bo bez sensu płacenie za marinę – mamy wodę, energię, nawet wina w cholerę. Cieć na brzegu przypilnuje pontonu i ruszamy w miasto. Kierujemy się na Gibraltar – angielskie terytorium na końcu półwyspu od 1703 roku. Sławne między innymi z powodu wypadku gen. Sikorskiego. Granicę pomiędzy Hiszpanią, a GB stanowi pas lotniska. Autobusem mkniemy do Gibraltaru. Ruchu pilnuje angielski policjant ubrany w tradycyjny strój „ Bobbiego” – twardy kask z ozdóbkami. W mieście rzucają się w oczy typowe dla angielskiego klimatu budki telefoniczne. Widzieliśmy już takie na St. Helena. Choć chyba kolory miały inne...

Ale dla mnie to wszystko jedno. Mamy ambitny plan wejścia na górę do jaskiń i bunkrów. Modyfikujemy go przez zmianę planów na kolejkę zamiast dymania pieszo, ale i ten plan ulega modyfikacji. Pójdziemy do parku z małpami, ale gdy spotkaliśmy małpy na cmentarzu trafalgarskim odpuściliśmy sobie i ten ambitny plan. Przecież my już jesteśmy starsi panowie. Możemy i z daleka popatrzeć na bunkry i jaskinie. Małpy – cóż, wszędzie się trafiają. Czasem tylko ładniejsze...

Zwiedzamy za to markeciki z alkoholami. Co za uczta. Whiski 1 l Gouse za 6,5 funta, gin za 5 funtów itp . Ulubiony Arehucas za 7,5 eur . Na kanarach nawet nie jest tak tanio. A tam go w końcu produkują. Plecak i reklamówka pełna i do dzisiaj żałuję, że trzeba było się zmusić, aby kupić więcej. Ale Jacek  pękał... Nie damy rady zanieść... To byśmy w krzakach schowali i wrócili w nocy. A teraz d...pa. Tam nie ma VAT i akcyzy. W knajpach co prawda drożej, ale ile tych krewetek się nawp...? Przepłacisz 2 euro...

Zjedliśmy fish and chips i lamba z czymś. Podobno w sklepach z kosmetykami też jest rewelacyjnie tanio. Ale gdzie my z tą kontrabandą w plecakach będziemy tam łazić. Nogi bolą, plecak ciąży, reklamówka pije w dłonie. Zasuwamy do autobusu i nazad do Hiszpanów. Jeszcze po drodze postój w Linei na piwko i wino . Niby tak pożegnalnie. Ale prawda jest taka, że woda kosztuje tyle co wino i piwo, więc trzeba być frajerem by chłeptać jak wielbłąd wodę, skoro podają cerwezę i vino.

 Wracamy na jacht. Ponton stoi na brzegu. Silnik na jachcie, bo te 30 m przypłynęliśmy na wiosełkach. Cieć w budce opowiada historię o trudnościach związanych z pilnowaniem pontonu. Jak ja to kurczę rozumiem. Wystarczy spojrzeć gościowi w oczy. Próbujemy zakupów z plecaka. Towar pierwsza klasa. W oddali odzywa się głos muezina wzywającego do modlitwy.

Nad górą gibraltarską - upadłą małpą wisi jak zwykle chmura. Ile razy tu byłem, ten widok uzależnia. Góra wydmuchuje na szczycie ciągle  nowe źródła chmury. Czasem opadają one poniżej pyska małpy, a w dzień trzymają się ponad szczytami. Uroczy kawałek świata. Kilkusetletnie budynki i twierdze z wąskimi uliczkami pomiędzy skałami, subtropikalna roślinność i historia, która tkwi w każdym miejscu tego skrawka ziemi. 

Kraj niby katolicki, ale bardziej widoczna jest wielokulturowość, niż wpływ jednej religii. Kościoły katolickie zresztą, podobnie jak w kraju zamknięte, oprócz godzin mszy. Widać Bóg ceni też swój czas. Na Maderze było podobnie. Ale meczet był otwarty? Bozia jest młodsza i ma więcej siły? A tam. W nosie to mam. Moim światem są liny i żagle. Im wierzę i polegam. Na razie nie zawiodły w odróżnieniu od bogów. Jutro popłyniemy na morze śródziemne. Atlantyk żegnał się z gestem. Mediteranea witała nas z gracją – od razu w ryj . No cóż – damy czasem tak mają.

Do usłyszenia!

Z jachtu Venator pozdrawia

redakcję i czytelników Rolanda

kapitan Tadeusz Staniul






Wczytywanie komentarza... Komentarz zostanie odświeżony po 00:00.
Zaloguj się aby dodać komentarz.
pozostały limit znaków.
Zaloguj się za pomocą ( Zarejestruj się? )


Skoro burmistrz biega w kamizelce odblaskowej między dziurami przed Biedronką to raczej znak intensywnych przygotowań do ...
W przedmiocie kosztów komorniczych nic się w tym zakresie nie zmieniło. Wciąż za umorzenie na wniosek ...
Nie głosuje na nikogo kto w tym momencie jest z Koalicji PO czyli tych fałszywych niemieckich ...

komnet internet

gora011

sredzianie